Ostatnimi czasy z hiszpańskiego rynku nieruchomości nie płyną zbyt dobre wiadomości. Na szczęście w niektórych regionach można zaobserwować pozytywne tendencje. Rosną ceny np. na Balearach i na Wyspach Kanaryjskich. W kwietniu tego roku odnotowano wzrost o 3,3 %. Rodzaj nieruchomości oraz pochodzenie nabywców (ponad 80 % z nich nie jest rezydentami) doprowadziły do szybkiego ożywienia na rynku z obiektami mieszkalnymi znajdującymi się w kurortach wypoczynkowych. Wydaje się, że rynek przezwyciężył najgorszy okres i jego wzrost w 2013 roku będzie tylko przyspieszać. Informacja ta jest ważna szczególnie dla zagranicznych nabywców.
W pozostałych rejonach sytuacja jest znacznie gorsza. Obecnie średnia cena nieruchomości jest prawie o jedną trzecią niższa niż w latach 2006 - 2007. Spadek cen był najwyraźniejszy w kurortach nadmorskich oraz w większych miastach. Z drugiej strony należy patrzeć oddzielnie na każdy rejon i kurort. Duże znaczenie ma także położenie konkretnej nieruchomości, jej stan techniczny oraz np. dostęp i widok na morze.
Do ożywienia na rynku nieruchomości w pewnym stopniu przyczyniła się deklaracja hiszpańskiego premiera, który zapewnił, że nabywcy nieruchomości o wartości ponad 500.000 EUR będzie zagwarantowany nieograniczony status rezydenta. Początkowo deklaracja obejmowała nieruchomości o wartości już od 160.000 EUR. Zmiana ta nie powinna mieć zasadniczego wpływu na ożywienie rynku. Największe zainteresowanie przejawiają nabywcy z Wielkiej Brytanii, innych krajów Unii Europejskiej oraz Rosji i Chin.